czwartek, 28 listopada 2013

134. Samolot

Apoc jednak nie miał aż tak życia wiejskiego. Smuteczek.
To ciekawe, jak różnią się dzieciństwa moje i jego. Ja we wsi, on całe życie w mieście i wychodzą ciekawe dyskusje.
Kto wołał do samolotu? A może nawet w mieście tak robiliście? (Bo o szukanie papieża w helikopterach już raczej nie podejrzewam)

Przypominam o spotkaniu z Kopytkiem w niedzielę o 12:00 na konwencie Maskon! Będą domowe ciasteczka, daję słowo! (No dobra, o ile nie zeżre czekolady, którą do nich kupiłam)

21 komentarzy:

  1. Papieża nie szukałam, ale do pilota wołałam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze było "Panie lotniku, dziura w nocniku" :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, u mnie w stolicy Syberii się krzyczało do pilota. :C

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas też się krzyczało do pilota :) A miastowy dzieciak jestem.

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas nadal sie woła do samolotów.. szczególnie gdy zbyt nisko lecą, lub obierają nieodpowiedni kurs :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. ... benzyna się śmieje, pan pilot się leje! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz mieć fajnie w domu xD

      Usuń
    2. U nas też była dalsza część z benzyną :D tylko nie jestem pewna, czy akurat tak to leciało... :P

      Usuń
  7. dalej było "drzwi się otwierają, goście wypadają" :D
    a o ziemniakach pamiętacie? "Kartofle, zgniłe i niedobre, nadziewane nikotyną a od tego dzieci giną" :D.

    OdpowiedzUsuń
  8. Apoc, współczuję ci :P
    Teksty podwórkowe rlz!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ah! U mnie też był "czas Papieża" w helikopterach! :D I do pilotów oczywiście też się wołało :D A z "mniasta jezdem" i to dużego, bo aż 30 tyś mieszkańców. O.

    OdpowiedzUsuń
  10. Do dziś nam przez to wołanie został zwyczaj patrzenia w górę jak latają samoloty nad naszą wioską. Chociaż tego o papieżu nie znaliśmy akurat.
    Gin&PT

    OdpowiedzUsuń
  11. Hi, hi, w Barcinie się wołało ^^ A helikoptery to tylko wojskowe i szpitalne, częściej wojskowe, więc papieża nikt nie szukał. Na Maskon bym poszła, ale obiad u babci, wrrrr. Ale zostaw ciasteczka :c

    OdpowiedzUsuń
  12. Do samolotów co prawda nie krzyczałam, ale machałam im!
    Za to papieża wypatrywałam bardzo uparcie i jak nie papież, to helikopterem na bank leciało wojsko :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak helikopter przyleci, to na pewno ze szpitala, albo wojna będzie. czy to, czy to, i tak całą wiocha leci zobaczyć, czy wyladuje, i gdzie, i kto się zabił, i kto jest chory, a kogo przejechał samochód. Jako dzieciak też raz poleciałam zobaczyć, bo lądował niedaleko, i okazało się, że samochód potrącił dziewczynę mojego kuzyna. Nie ma to jak wyczucie chwili. U mnie sie takich tekstow nie rzucało. Jeden kumpel twierdzi, że się kiedyś z nisko lecącym amerykańskim czymśtamlatajacym ścigał na rowerze, i nawet mu pilot pomachał.
    Kurczę, chciałam isć na maskon, ale coś tam wypadło, e tam, pójdę na coś innego, i tak znajomi nie idą itp. a teraz, jak już mam umówione inne spotkanie, to nagle wszyscy idą :(

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja mordę darłam tylko na gawrony, z rzeczy latających oczywiście...Co tam samolot! Tylko zastanawiałam się jak ,,ci bogaci ludzie w samolocie" widzą mnie i moja wioskę... A jak poszłam do Bydzi do liceum to w ogóle przestałam widzeć samoloty, bo mi te super wysokie bloki przeszkadzają...:D

    OdpowiedzUsuń
  15. U nas też się krzyczało, że pilot ma dziure w samolocie! Nie wiedziałem, że wobec tego mieszkam na wsi, tylko takiej ponad 100 tys. mieszkańców :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Mieszkam w Warszawie od urodzenia i pamiętam, że w przedszkolu, zerówce, a nawet w klasach 1-3 w podstawówce wszyscy krzyczeli "panie pilocie, dziura w samolocie" (bądź "panie samolocie, dziura w pilocie", ale to już wariacje kolegów). :'D
    Przy czym uznawano mnie za eksperta od samolotów, bo leciałam nim jako pierwsza - kiedy miałam 4 lata. Ciekawe, że każdy przedszkolak jest przekonany, że lot samolotem musi skończyć się katastrofą. Patrzono na mnie, jakbym przeżyła tsunami. O.o

    OdpowiedzUsuń
  17. Wołało się do pilota, bo samoloty zostawiają po sobie ten ślad, znak niechybny, że mleko przez dziurę ucieka!Do helikopterów nie wołaliśmy, bo jakoś im się nie przelatywało. Za mojego nieżycia, ale za życia mojej siostry przyleciał papież do mojego miasta, i bardziej jej zazdrościłam że widziała helikopter niż tego papieża :D

    OdpowiedzUsuń

Kopytkują