Tym razem nie ja i Apoc jesteśmy bohaterami komiksu, tylko wyobrażeni "studenci". Pana po lewej polubiłam, wydaje się takim typowym wiecznie uśmiechniętym idiotą. Może kiedyś jeszcze go narysuję przy jakiejś okazji :).
Xen chodzi na imprezę raz na dwa miesiące i komiksy o nich robi, no bezczelność :D Może wy macie jakieś ciekawe historie z domówkami?
Pierwszy kadr, urzekający. :3
OdpowiedzUsuńCo do domówek, to zdarzyło mi się urządzać urodziny, na które zaprosiłam całą drużynę (8 osób) + 3 osoby spoza miasta. Impreza była tematyczna. Przyszły 4 osoby. Jedna w przebraniu. Cóż.
Propsy za ogarniętość.
UsuńCóż z łezką w oku wspominam pewną imprezę z alko-chińczykiem, jeden z imprezowiczów, który generalnie wygrał grę skończył gdzieś na polu 80-tym, ostatnie co pamięta to pole 60-te, gdzie wybierał z kim pije. Nie pamięta jednak, że wówczas wybrał siebie i siebie. Nikt też nie pamięta kiedy, jak i dlaczego gra się skończyła. Na drugi dzień, większość na 8:00 rano na wykłady i kolokwia. Ach, studenckie czasy :P
OdpowiedzUsuńHaha, dlatego stworzyłam własnego alkochińczyka z 90 polami i (uwaga) da się go przejść i przeżyć :D ale wtedy co prawda nie ma tego funu związanego ze zgonami...
UsuńImprezy i studenci się mi źle kojarzy. W ogóle imprezy... Nie lubię imprez... i ludzi.
OdpowiedzUsuńJa pamiętam jak na pewnej imprezie pewien znajomy nasrał mojemu kumplowi do brodzika. Wiem że to okropne... Rano ten znajomy nic nie pamietał. Nikt mu też o tym nie powiedział. W południe dnia następnego gdy już wszystko posprzątaliśmy wszedł do kuchni gdzie szykowaliśmy dla wszystkich kawe i śniadanie po czym nieświadomy rzucił żart, że "coś mu sie kleji do gaci". Nie wiecie jak ciężko było sie powstrzymać od śmiechu...
OdpowiedzUsuńWspółlokator mojego chłopaka w trakcie jednej z akademickich imprez postanowił "oznaczyć teren" - przy wszystkich gościach (były to Juwenalia) wstał średnio świadomy z łóżka, pomachał do ludzi bawiących się w pokoju, zsunął spodnie i będąc nadal w bokserkach poczęstował dywan świeżym moczem.
UsuńNigdy nie zapomnę, jak przywiozłam bimber mojego wujka i bohater powyższej historii uparł się, że wypije go bez przepijania - kiedy okazało się, że jednak nie da rady, wypił pierwsze co było pod ręką. Z pełną świadomością (jak na człowieka wstawionego) przepił keczupem.
Na drugim roku mieszkałam w pokoju z chłopakiem i jego współlokatorami (braćmi, którzy mieszkali w tym pokoju już wcześniej). Wykazywali awersję do naszego łóżka - dopiero po jakimś czasie dowiedzieliśmy się dlaczego. Otóż po jednej z imprez, wciąż pijany ewenement leżąc na wznak na "naszym" łóżku dokonał rzeczy legendarnej: zwymiotował na sufit. Choć na początku trudno nam było w to uwierzyć, to przekonały nas ślady na suficie i relacja kilku innych naocznych świadków :D
Akademiki polibudy nie pozostawią ludzkiej psychiki nienaruszonej... ;_;
Haha. I tak wyglądają ja Ty i Apoc xD
OdpowiedzUsuń