Taka refleksja mnie naszła, kiedy przez prawie cały tydzień (z wyjątkiem środy) byłam chociaż na parę godzin w mieście, żeby się spotkać z ludźmi.
Pewnie uznacie to za coś normalnego, ale mieszkam na obrzeżu, gdzie dojazd do centrum zajmuje co najmniej pół godziny. Na dodatek jestem z natury introwertykiem, codzienne widzenie się z kimś jest dla mnie czymś niezwykłym. I tak jest lepiej, niż kiedy miałam 15 lat i przyjaciół tylko w Internecie ;)
Hm? Więc prawdą jest legenda, że istnieje życie poza internetem.
OdpowiedzUsuńNiezwykłe...
Też byłam zaskoczona :o
UsuńWakacje - nie mam życia towarzyskiego.
OdpowiedzUsuńDlaczego? Właśnie dlatego, że są wakacje ludzie mają czas, żeby się spotykać. Chyba, że chodzi o wyjazdy.
UsuńEch, rany, kobieto. Niedawno Kopytko odkryłam, i muszę w końcu Ci napisać, że mi przywracasz wiarę, mając świadomość bycia introwertykiem. Gdyby tak jeszcze ekstrawertycy tę świadomość mieli, świat byłby piękny. :)
OdpowiedzUsuńZ tą świadomością to chodzi ci o świadomość bycia ekstrawertykiem, czy świadomość tego, że są introwertycy? :D
UsuńI cieszę się, że się do czegoś przydaję :3
nas introwertyków jest więcej, naprawdę :D
UsuńŚwiadomość tego, że są introwertycy oczywiście ;>
UsuńPół godziny dojazdu... Boże straszne, cały Fordon Tobie współczuje : C
Usuń